Naszło mnie dzisiaj na Linkin Park...
A dawno ich nie słuchałam. Przyznaję się bez bicia, że to jeden z moich ulubionych zespołów z listy tzw. muzyki cięższej (ale nie za ciężkiej).
Gdy Chester się wydziera mam dreszcze i już! Coś w jego głosie porusza odpowiednie struny w mojej duszy, te mniej delikatne, oczywiście.
I chociaż, jak już wspomniałam, uwielbiam jak Chester się wydziera, wykrzykuje z nabrzmiałymi z wysiłku żyłami różne takie... i mogłabym podać masę właśnie tego rodzaju utworów, za którymi wręcz przepadam... Tym razem naszło mnie jednak na tę łagodniejszą "twarz" Linkin Park'ów.
Żeby nie przesadzić: dwa kawałki. Pierwszy mnie wzrusza i wyciska niechciane łzy (stąd te chusteczki), a drugi... sama nie wiem... Zasmuca? Skłania do refleksji? Może nawet odrobinę dołuje, ale i tak go uwielbiam.
No to jedziemy:
Linkin Park
SHADOW OF THE DAY
SHADOW OF THE DAY
Linkin Park
WHAT I'VE DONE
WHAT I'VE DONE
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz