piątek, 18 listopada 2011

Książki skrócone - Warto? Czy nie warto?

Wpadły mi w łapki dwa tomy z serii KSIĄŻKI WYBRANE Reader's Digest.
Czy tak zredagowane powieści nie tracą 
na "jakości"?

Czy warto czytać skrócone wersje książek?

Może ktoś miał porównanie? Chętnie posłucham opinii...

4 komentarze:

  1. Ja uważam, że warto - sama mam 30 tomów :)
    To co najważniejsze w książkach jest.
    Czytając, nie ma się wrażenia, że coś jest urwane, czy niedokończone. Nawet jak się nad tym zastanawiałam czytając daną książkę - czego może w nij brakować - nie potrafiłam tego wskazać.
    Niestety nie mam porównania.
    Te tomy mają też pewną zaletę... w każdym są 4 powieści o różnej tematyce i rodzaju. Jest to więc świetna książka na urlop, gdyż to co chcemy przeczytać wybieramy zgodnie z naszym nastrojem - czasem trudno nam przewidzieć na co będziemy mieli ochotę...
    Ja tak mam, że czytam falami raz kilka powieści obyczajowych, innym razem kryminały itd. Biorąc gdzieś (w dalszą trasę) Książki Wybrane mam gwarancję, że mam pod ręką taki rodzaj książki, który akurat mam ochotę przeczytać.

    Niestety - co przyznaję uczciwie - spotkałam się też z negatywnymi opiniami.

    P.S. Jestem tak zmęczona, że wiem, że to co napisałam będzie trudne do zrozumienia, bo jest bez ładu i składu - przepraszam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki.
    I wcale nie było tak źle - zrozumiałam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiem, że stary temat, ale się dopiszę. Nie, nie warto czytać skróconych książek, ostatnio tak się załamałem jak się dowiedziałem że w Nędznikach których czytałem nie ma wielu wątków. Z książki liczącej tak ok 1500-2000 stron (zależnie od wydawnictwa) zrobiono ~800 to mnie rozwaliło. Zgadzam się, w trakcie czytania nie dostrzega się, że coś jest urwane, ale gdy już się człowiek zapozna również z inną wersją to aż krew zalewa, że można było w ten sposób oszpecić książkę. Lepiej już czasem się przemęczyć przez nudne opisy niż potem się dowiedzieć, że nie ma połowy książki.

    OdpowiedzUsuń
  4. @Anonimowy - o ile zgadzam się z sensem Twojej wypowiedzi w ujęciu ogólnym, o tyle tutaj pytanie dotyczy konkretnej wersji redakcji konkretnej grupy książek. Często lekkich i popularnych, mających w oryginale 300-400 stron wydania kieszonkowego. Z tego zazwyczaj powstaje książka większa o drobnym druku, mająca wszystkiego 200 stron. Przeczytałem jedną z powieści Lee Child'a, w oryginale i wersji z książek wybranych, co prawda w sporym odstępie czasowym, ale nie zauważyłem różnicy i ie pamiętałem żadnych szczegołów, których brakowało "tu" a "tam" były. Według mnie w tym konkretnym wypadku książka nie straciła. Jak jest generalnnie, nie umiem powiedzieć

    OdpowiedzUsuń