sobota, 4 lutego 2012

Janusz L. Wiśniewski - "Samotność w sieci"

Janusz L. Wiśniewski
"S@MOTNOŚĆ w SIECI"
 
Wydawnictwo:   PRÓSZYŃSKI i S-KA
Rok wydania:   2004




Serce wystawione na cios!

Teraz, po przeczytaniu, zastanawiam się tylko czyje serce? Jakuba, głównego bohatera "Samotności w sieci"? Czy moje?

Niełatwo jest się czasem przełamać. A potem, po fakcie, nie potrafimy zrozumieć dlaczego było to aż takie trudne. A jeszcze mniej zrozumiałe wydaje się, że kiedykolwiek istniała ta bariera do pokonania. To ekranizacja sprawiła, że długo broniłam się przed "Samotnością w sieci", przed oryginałem. 

Teraz żałuję już tylko kolejności. Gdybym najpierw sięgnęła po książkę... Gdybym tylko spróbowała... Stało się jednak inaczej. Taki maleńki zbieg okoliczności. Tylko tyle... Aż tyle.

I właśnie to leży u podstaw "Samotności w sieci" – zbieg okoliczności. Gdyby nie jedna krótka wiadomość, gdyby nie bezosobowy Internet... Wszystko mogłoby być zupełnie inaczej. A może wcale by nie było? A przecież cytując głównego bohatera:
"Tylko dla przeżyć warto żyć!"[1]
Chwilę potem dodaje:
"I dla tego, aby móc je komuś potem opowiedzieć!"[2]

Co jednak począć, kiedy nikt nie słucha? Gdy nie ma nikogo, kto chciałby posłuchać? A co kiedy taką osobę odnajdziemy? Bardzo, bardzo daleko od nas – licząc w kilometrach, a jednak blisko, na wyciągnięcie ręki, na ekranie komputera, w sieci? Czy taki związek może być równie prawdziwy jak w realu? Czy warto pozostawić go w sferze wirtualnej? Czy próbować przenieść do prawdziwego życia? Co jest bezpieczne? A co słuszne?

ONA – dla nas czytelników – bezimienna. Kobieta o której wiemy bardzo niewiele. I niewiele się dowiadujemy. Mężatka niezbyt szczęśliwa w pięcioletnim  związku.

ON – Jakub. Mężczyzna z wieloma tytułami naukowymi. Zamknięty w sobie. Samotny. Jednak pod tą skorupą… Znajduje się wiele do odkrycia.

I powoli, przy okazji rozwijającej się znajomości internetowej, odkrywamy kolejne warstwy. Cierpienia, samotności, izolacji. Mężczyzna opowiada o sobie. Czasem bezpośrednio, czasem tylko przez pryzmat historii innych ludzi dowiadujemy się jakim człowiekiem jest Jakub. Kim był! Kim się stał! Co przeżył! Jaki pływ na niego mieli otaczający go ludzie!

Nie ma w "Samotności w sieci" tylko zdarzeń i uczuć. Są tu wyszarpane kawałki duszy. To ta ładniejsza część. Są też wybebeszone flaki, chociaż brak świeżych zwłok. Wylane wnętrzności najpełniej opowiadają nam historię. To swoista wiwisekcja ludzkiego wnętrza.

Słodycz jest naprawdę słodka, samotność – dojmująca, smutek – bezbrzeżny, rozpacz – zrozpaczona, miłość – w zasięgu ręki, a łzy są najprawdziwsze z prawdziwych. 

"Samotność w sieci" jest tak żywa, tak namacalna, że niemal można jej dosięgnąć, posmakować. Wiśniewski pisze o człowieku w sposób magiczny, a jednak najprostszy z prostych, rozkłada go na cząstki i przygląda się każdej z nich. Nie ma w nim jednak zimnego obserwatora. O nie! Delikatność z jaką zagląda w ludzką duszę świadczy o wielkiej sympatii dla przedstawianego bohatera. Pisze o niespodziewanie odnalezionej miłości, która może przyszła nie w porę – bez zadęcia, pretensjonalności czy ckliwości, za to z wielką wrażliwością.

Cały czas jednak zastanawiam się czy można słowami opowiedzieć o "Samotności w sieci"? Czy warto chociaż próbować?
I jest tylko jedna szczera odpowiedź... Nie można! Ją trzeba przeczytać. A właściwie jej trzeba dotknąć. Poznać. Ją trzeba przeżyć!

Na zakończenie ostrzegam, że książka jest tylko dla tych, którzy nie boją się czuć i przeżywać. Dla wszystkich, którzy nie boją się płakać!

_____________
[1]  Janusz Leon Wiśniewski „S@motność w sieci”, Epilog.
[2] tamże.

11 komentarzy:

  1. Czytałam całkiem niedawno "Samotność w sieci", wcześniej słyszałam wiele pozytywnych opinii na jej temat i głównie to mnie zachęciło. Książka rzeczywiście bardzo dobra, ale jakoś bez szału :)

    Zapraszam Cię również na mojego nowo powstałego bloga z recenzjami książek.
    public-reading.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie ona bardzo poruszyła. Bardziej, niż mogłabym przypuszczać.

      Chętnie zajrzę na Twojego bloga.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  2. Ekranizację tej książki bardzo lubię, ale jej samej nie miałam jeszcze możliwości przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewa, gorąco polecam. Przeczytaj. Wtedy albo jeszcze bardziej pokochasz ekranizację, albo ją znienawidzisz. Książka jest, w przeważającej części, głębsza. Wyjaśnia wiele, a może tylko więcej pokazuje - to, czego film nie potrafił. Przynajmniej dla mnie...

      Przyznam się, że właśnie oglądam "Samotność w sieci". I moje postrzeganie tego filmu się zmieniło. Wraz z tym wszystkim, co wniosła książka, patrząc - czuję więcej.

      Zachęcam Cię, byś po nią sięgnęła.

      Usuń
  3. To zdecydowanie książka dla mnie. Tym bardziej, że cenię sobie opowiadania autora, a powieści jeszcze nie czytałam. Koniecznie to muszę zmienić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie! Gorąco polecam.

      Jest niewiele książek, które mogę polecić z pełnym przekonaniem. "Samotność w sieci" na pewno jest jedną z nich!

      Usuń
    2. Przeczytałam ostatnio "Łóżko" Janusza l.Wiśniewskiego i jest o niebo lepsze od "Samotności .."To zbiór krótkich opowiadań.Polecam i zastanawiam się czy ktoś może polecić mi inną książkę Wiśniewskiego,wartą uwagi.

      Usuń
  4. o tak! Zgadzam się z Tobą ! Do opisania tej ksiązki jednak brakuje słów :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Twoja recenzja na pewno skutecznie mnie zachęciła ;) Ja też zawsze staram się najpierw zapoznać z książką, a dopiero później z ekranizacją.

    OdpowiedzUsuń
  6. dokładnie w 3 dni pochłonęłam książkę jak tylko pokazała się w sprzedaży, a to było dobrych parę lat temu.Filmu nie oglądałam i nie żałuję.Ale przyznam się, że łezka poleciała...

    OdpowiedzUsuń
  7. BRAWO! :-)
    Wreszciee dostałem impuls po sięgnięcie na półkę po pozycję powoli pokrywającą się kurzem (nie tylko zapomnienia). :-)
    Dziękuję i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń