środa, 29 lutego 2012

Stosik nr 3/2012 - Luty pełen obfitości!!!

fot.  megii24
... i bankructwa, niestety!

Pomimo iż książki w większości pochodzą z wyprzedaży, promocji, przecen i tego typu "okazji" to i tak mocno nadszarpnęły mój budżet na... jakieś przyszłe trzy miesiące :(

W prezentowanym stosiku znalazło się sporo książek, które już kiedyś czytałam, ale... skusiła mnie cena. Są tu także książki przeczytane, które po prostu chciałam mieć na półce.

Zdjęcie bardzo marne, wiem, ale chciałam zaprezentować mój "wieżowiec" w całej okazałości. Ze "sprzętem fotograficznym", którym dysponuję - lepiej się nie dało...

A zatem moje stosisko składa się z następujących pozycji:


1. Pauline Rowson - OGIEŃ i WODA  RedHorse, 2008  (z Allegro)
2. Kay Langdale - JEŚLI NIE MIŁOŚĆ  Książnica  (przecena w księgarni)
3. John Le Carre - ZDRAJCA w NASZYM TYPIE  Sonia Draga, 2011  (wyprzedaż w Kauflandzie)
4. Sophie Hannah - DRUGA POŁOWA ŻYJE DALEJ  G+J, 2010  (z antykwariatu)
5. Zofia Staniszewska - CZAROWNICA z RADOSNEJ  RedHorse, 2008  (z LC)
6. Izabela Sowa - CIERPKOŚĆ WIŚNI  G+J  (z antykwariatu)
7. Christopher Isherwood - SAMOTNY MĘŻCZYZNA  Świat Książki, 2010  (z Allegro) - czytałam wielokrotnie, ale po prostu musiałam mieć!
8. Mija Kabat - GĄSZCZ  Świat Książki, 2011  (z antykwariatu)
9. Alexandra Ivy - KIEDY NADCIĄGA CIEMNOŚĆ  Amber, 2010  (z Allegro) - czytałam, ale chciałam mieć
10. Alexandra Ivy - W OBJĘCIACH CIEMNOŚCI  Amber, 2010  (z Allegro) - czytałam, ale chciałam mieć
11. Alexandra Ivy - ODWIECZNA CIEMNOŚĆ  Amber, 2011  (z antykwariatu) - czytałam, ale chciałam mieć
12. Kate Wild - FERAL  Amber, 2011  (z Allegro)
13. Stephenie Meyer - ZMIERZCH  Wydawnictwo Dolnośląskie  (wyprzedaż w Kauflandzie) - czytałam, ale skusiła mnie cena
14. Stephenie Meyer - KSIĘŻYC w NOWIU  Wydawnictwo Dolnośląskie  (wyprzedaż w Kauflandzie) - czytałam, ale skusiła mnie cena
15. Stephenie Meyer - ZAĆMIENIE  Wydawnictwo Dolnośląskie  (wyprzedaż w Kauflandzie) - czytałam, ale skusiła mnie cena
16. Stephenie Meyer - PRZED ŚWITEM  Wydawnictwo Dolnośląskie  (wyprzedaż w Kauflandzie) - czytałam, ale skusiła mnie cena
17. Marjorie M. Liu - POCAŁUNEK ŁOWCY  Amber, 2010  (z Allegro)
18. Marjorie M. Liu - WOŁANIE z MROKU  Amber, 2011  (z antykwariatu)
19. Beata Biela - WALCZĄC z PRZEZNACZENIEM  Radwan, 2011  (wygrana w konkursie na blogu autorki Walcząc z przeznaczeniem)
20. Nalini Singh - POCAŁUNEK ARCHANIOŁA  Dwójka bez sternika, 2011  (z antykwariatu)
21. Kerrelyn Sparks - WAMPIRY WOLĄ SZATYNKI  Amber, 2010  (wygrana w konkursie u Immory na blogu My fantasy and sci-fi books) - czytałam
22. Rachel Caine, Kristin Cast, Claudia Gry, Nancy Holder, Tanith Lee, Richelle Mead, Cynthia Leitich Smith, Rachel Vincent - NIEŚMIERTELNI  Książnica  (przecena w księgarni)
23. Robin Schone - KOCHANEK  Świat Książki, 2004  (z Allegro) - czytałam, ale chętnie przeczytam ponownie i bardzo chciałam mieć
24. Robin Schone - KOBIETA GABRIELA  Świat Książki, 2004  (z Allegro) - czytałam, ale chętnie przeczytam ponownie i bardzo chciałam mieć
25. Monika Szwaja - MATKA WSZYSTKICH LALEK  Sol, 2011  (wygrana w konkursie na blogu Z miłości do literatury)
26. Christine Fehan - MROCZNA LEGENDA  Amber, 2011  (z LC)
27. Andy McDermott - PIRAMIDA OZYRYSA  Amber, 2010  (z Allegro)
28. Ewa Lenarczyk - W POSZUKIWANIU SZCZĘŚLIWEGO DOMU  Novae Res, 2011  (wygrana w konkursie u Sil na blogu Słowa duże i MAŁE)
29. J.R. Ward - ANIOŁ ZEMSTY  Videograf II, 2011  (z LC) - czytałam
30. JonasJonasson - STULATEK, KTÓRY WYSKOCZYŁ PRZEZ OKNO i ZNIKNĄŁ  Świat Książki, 2012  (wygrana w konkursie na blogu Prowincjonalna nauczycielka)

Na zdjęciu brakuje książki
(która dostała nóżek i tymczasowo powędrowała do mojej siostry):
31. Katarzyna Michalak - ZACHCIANEK  Albatros, 2009  (z LC)  [recenzja]


GORĄCE PODZIĘKOWANIA:
Pięknie dziękuję za zorganizowanie konkursów, w których miałam przyjemność brać udział, a jeszcze bardziej za książki, które udało mi się wygrać.

poniedziałek, 27 lutego 2012

Katarzyna Michalak - "Zachcianek"

Katarzyna Michalak
"ZACHCIANEK"
 
Wydawnictwo:   ALBATROS
Rok wydania:   2009





Kolejna odsłona życiowych perypetii wielkiej marzycielki, żeby nie powiedzieć nastolatki w ciele dorosłej kobiety, okraszona sporą dawką magii - czyli wracamy do Poczekajki za sprawą kolejnej powieści Katarzyny Michalak zatytułowanej „Zachcianek”.

Zapowiadało się cudowne życie, usłane różami, pełne niczym nie zmąconego szczęścia u boku idealnego księcia z bajki... Z Patrycją jednak nic nie jest tak oczywiste, jakby się wydawało. Chociaż to nie tylko jej zasługa! Autorka postarała się by namieszać w tej opowieści, niczym w kotle z „magicznym” wywarem.
Przyszłość bohaterki i innych osób poznanych w poprzedniej powieści na pewno na początku przynosi niespodziankę, zadziwia, może nawet bardziej niż odrobinę. I tu na plus należy policzyć pewną nieprzewidywalność historii, ponieważ to, czego można się było spodziewać po zakończeniu „Poczekajki” nie nastąpiło. Jednak po otrząśnięciu się z pierwszego wrażenia  - dalej niewiele nas już zaskakuje. Co zatem przytrafia się Patrycji? Kłopoty, rozczarowania i różnorodne zmiany. Tak w skrócie opisałabym kompletny chaos połączony z całkowitym przemieszaniem osób i charakterów.

Wymarzony książę okazuje się kimś zupełnie innym, żeby nie powiedzieć postacią obcą i niezbyt sympatyczną. A czarny charakter staje się z każdą chwilą coraz bielszy. Tak całkowite odwrócenie ról, taka metamorfoza - nie przemawia do mnie, a nawet momentami irytuje. Ta swego rodzaju „nieoczekiwana zmiana miejsc” jest  zbyt radykalna. Zbyt bajkowe to wszystko. Podobnie zresztą jak finał.

A co jeszcze odnajdziemy w „Zachcianku”? Sabat knuje za plecami nieświadomej Patrycji. Otaczający ją ludzie nie są z nią do końca szczerzy. A na domiar złego do gry powraca Janeczka, czyhając na życie bogu ducha winnej bohaterki. I okazuje się, że szaleństwo ma wiele twarzy.

Z tego wszystkiego przebija, tak jak w „Poczekajce”, ogromne marzycielstwo Patrycji. I to marzycielstwo bardzo konkretne, niemal scenariuszowe. Jej wyobrażenie musi się spełnić i kropka. Nie ma innej opcji. Albo będzie po jej myśli, albo wcale! Żadnych kompromisów!

Wygląda, że „Zachcianek” zupełnie mi się nie podobał? Nic bardziej mylnego! Są w nim kąski, że tak powiem, smakowite. Na pewno, podobnie jak w pierwszej powieści cyklu, na uwagę zasługują fragmenty dotyczące pracy w ZOO. Zwierzaki nie zawodzą i trzymają fason! Książka ma również niezaprzeczalny klimat - przepełnia ją ciepło i sentymentalność. Styl autorki jest lekki, bardzo przyjemny w odbiorze - Panią Michalak czyta się jednym tchem.

Co zatem przeważa? O tym zadecydujcie sami. Jeśli naiwność, wiara w nienaruszalność marzeń i planów, nie do końca prawdopodobne przemiany i zamiany bohaterów, magia w wydawałoby się realnej rzeczywistości - nie odstraszają Was, nie psują przyjemności czytania, nie przeszkadzają w jakikolwiek sposób - to oczywiście polecam „Zachcianek”. 

Jest to jak najbardziej przyjemna, lekka powieść. Czasem zirytuje, czasem rozczuli, czasem rozśmieszy. Jednak emocje to właśnie to, czego szukamy w książkach, prawda?

niedziela, 26 lutego 2012

Uchwycona chwila...

Odwilż i roztopy mogą wyglądać bardzo malowniczo, prawda? 
Pod warunkiem, że się na te widoczki tylko patrzy...

fot.  megii24
Gorzej, gdy nasza droga wypada przez środek takiego "jeziora"... 
Umiejętność pływania - jak najbardziej wskazana ;)

fot.  megii24
A kiedy jeszcze na dokładkę pada deszcz... to już prawdziwy koszmar!

for.  megii24
 A teraz brakuje tylko, by ścisnął mróz :(   
Mówiłam już kiedyś, że nie lubię zimy?

środa, 8 lutego 2012

Katarzyna Grochola - "Podanie o miłość"

Katarzyna Grochola
"PODANIE o MIŁOŚĆ"
 



Takiej Grocholi nie znałam. Nostalgicznej, refleksyjnej, natchnionej, pochylonej nad człowiekiem z wszystkimi jego wadami i ułomnościami. Często nad tym najmniejszym, na pierwszy rzut oka nie wyróżniającym się z tłumu. Nad człowiekiem z całym jego bagażem codzienności, ciężarem, który przecież zna każdy z nas, ale może nie zawsze zauważa i nie zawsze docenia znaczenie tych „walizek” i „pakunków”. Pochylonej z wielką delikatnością, ale też niesamowitą przenikliwością, z całą miłością, którą czuje do swoich bohaterów. Którą także my, czytelnicy, możemy poczuć w każdym słowie, linijce tekstu, akapicie - w każdej nucie, która brzmi gdzieś na obrzeżach świadomości. 

Takiej Grocholi nie znałam. Nie spodziewałam się też taką odnaleźć. Poważną, ale nie skostniałą czy zasadniczą. Subtelną, ale nie stroniącą od nazywania rzeczy po imieniu. Wyszukującą najdrobniejsze, najmniej zauważalne szczegóły i z nich właśnie tworzącą przejmujące historie. Opowieści splecione z drobiazgów, z kawałeczków dni, godzin i minut. Z fragmentów naszego losu.

Opowiadania zawarte w zbiorze „Podanie o miłość” to w większości bardzo krótkie, kilkustronicowe utwory. I chociaż pokazują malutkie wycinki życia - są niemal jak miniaturowe życiorysy. Tak wiele można zawrzeć na kilku kartkach. Opowiadania te, choć nie zawsze jest to jednoznaczne, są oczywiście o miłości - o jej braku, poszukiwaniu, przemijaniu, stracie. O różnych twarzach uczucia, które często, niedostrzegalne, jest tuż obok, na wyciągnięcie ręki. Autorka pokazuje nam, jak łatwo można ją zabić, stracić, zawieść, przegapić, nie zauważyć tego najcenniejszego daru. Ona dostrzega miłość wszędzie. W każdej minucie, oddechu, geście. Pokazuje nam różne jej oblicza. Pomaga nam dostrzec ją tam, gdzie nigdy byśmy jej nie szukali. 

Są w „Podaniu o miłość” większe i mniejsze dramaty. Są też całkiem codzienne rozterki. Są historie banalne, opowiedziane w całkowicie niebanalny sposób. Jest drobiazgowość z jaką autorka opisuje nam najbardziej prozaiczne sytuacje i jest to, co najważniejsze - wyłaniające się zza tej fasady obnażone serce. Jest w tych opowiadaniach samo życie - nie zawsze piękne, nie zawsze zrozumiałe i na pewno nie idealne. Życie tak prawdziwe, że aż trudno nam w nie uwierzyć. 

Pewien dysonans wprowadza dopiero przedostatnie opowiadanie zatytułowane „Miłość i morderstwo”. Jest ono jakby z innej bajki. Przedstawia odmienną rzeczywistość, a może tylko odmienną wrażliwość. Zakłóca niejako porządek rzeczy. Nie wiem czy był to przemyślany zabieg autorki, by przełamać idealne dopasowanie elementów „Podania o miłość”, czy po prostu tak wyszło. Wiem jednak, że ta historia, według mnie, nie pasuje do pozostałych. Ma po prostu inny klimat.

Na szczęście w ostatnim, obejmującym objętością niemal połowę książki, opowiadaniu „Pozwól mi odejść”, wracamy do estetyki i tematyki, która tak bardzo mnie ujęła w tym zbiorze. Tu jesteśmy z powrotem w tej samej, znajomej codzienności, spod której wyłania się właściwy sens tych prostych, życiowych historii. A historia finałowa, zamknięta tym razem na kilkudziesięciu stronach, mimo iż tak samo jak w tych najkrótszych opowiadaniach zlepiona z małych elementów, ze skrawków rozmów, chwil, epizodów - jest jednocześnie czymś więcej. Kwintesencją, podsumowaniem, zamknięciem, przysłowiową kropka nad „i” lub inaczej mówiąc - wisienką na torcie.

Takiej Grocholi na pewno nie znałam. Z radością naprawiłam swój błąd. Jednak to nie radość jest dominującym uczuciem, które pozostawia po sobie lektura tych opowiadań. Czytałam je z  zadumą, smutkiem, a nawet z łezką w oku. Potrafią wywołać w człowieku prawdziwą burzę, a potem przynieść oczyszczający deszcz i wszechogarniający spokój, a czasem żal lub tęsknotę. Są proste jak samo życie i tak jak życie - skomplikowane.

Jeśli Wy też takiej Grocholi nie znacie - koniecznie przeczytajcie „Podanie o miłość”. 
 ___________________________
Wydawnictwo:   LIBROS

Rok wydania:   2002
 

poniedziałek, 6 lutego 2012

Stosik nr 2/2012 - Jeszcze ze stycznia...

1. Joshilyn Jackson - BOGOWIE ALABAMY  G+J, 2011  (wygrana w konkursie u Cassiel na blogu Niebiańskie pióro)
2. Alex Kava - DOTYK ZŁA  Mira, 2003  
(z antykwariatu)
3. Diana Palmer - W CZUŁYCH OBJĘCIACH  Mira, 2011  (z antykwariatu)
4. Diana Palmer - PRZERWANY KONCERT  Mira, 2011  (prezent urodzinowy od Sil)
5. Stanisława Fleszarowa-Muskat - LATO NAGICH DZIEWCZĄT  Edipresse, 2012
(zakup "kioskowy")
6. Cynthia Harrod-Eagles - SYMFONIA ŚMIERCI  P.W. Rzeczpospolita S.A., 2007
(zakup "kioskowy")
7. Cynthia Harrod-Eagles - OGNISTY ANIOŁ  P.W. Rzeczpospolita S.A., 2007
(zakup "kioskowy")
8. Manula Kalicka - SZCZĘŚCIE ZA PROGIEM  G+J, 2005  (z antykwariatu)
9. Linda Howard - POLOWANIE NA SOBOWTÓRA  G+J, 2011  (zakup "kioskowy")
10. Aurelia Es - KOCHANEK MALUTKI  Replika, 2010  (wygrana w konkursie u Nyx na blogu Nie boję się ukulturalnienia)
11. Elizabeth Adler - TAJEMNICA WILLI MIMOZA  Amber, 2009 
(z antykwariatu)
12. ConnieBrockway - BAL MASKOWY  Amber, 2009  (z Biedronki)
13. Victor Orwellsky - KOD WŁADZY  Unikat2, 2011  (wygrana w konkursie na blogu Książki zbójeckie)
14. D.J. McIntosh - WIEDŹMA z BABILONU  Bellona, 2011  (wygrana w konkursie na blogu Czytaj z fantazją)
15. Tess Stimson - ZDRADA NA TRZY GŁOSY  Amber, 2007  (prezent urodzinowy od Sil)
16. Lauren Henderson - RANDKOWANIE WEDŁUG JANE AUSTEN  G+J, 2011  (zakup "kioskowy")


Poniżej szczegóły trzech przesyłek:


Diana Palmer - PRZERWANY KONCERT
Tess Stimson - ZDRADA NA TRZY GŁOSY
(Prezent urodzinowy od Sil - Dzięki, kochana!)

fot.  megii24



Aurelia Es - KOCHANEK MALUTKI
(przesyłka od Nyx)

fot.  megii24



Victor Orwellsky - KOD WŁADZY
(książka z dedykacją od autora)

fot.  megii24
for.  megii24



Pięknie dziękuję za zorganizowanie konkursów, w których miałam przyjemność brać udział, a jeszcze bardziej za książki, które udało mi się wygrać.

sobota, 4 lutego 2012

Janusz L. Wiśniewski - "Samotność w sieci"

Janusz L. Wiśniewski
"S@MOTNOŚĆ w SIECI"
 
Wydawnictwo:   PRÓSZYŃSKI i S-KA
Rok wydania:   2004




Serce wystawione na cios!

Teraz, po przeczytaniu, zastanawiam się tylko czyje serce? Jakuba, głównego bohatera "Samotności w sieci"? Czy moje?

Niełatwo jest się czasem przełamać. A potem, po fakcie, nie potrafimy zrozumieć dlaczego było to aż takie trudne. A jeszcze mniej zrozumiałe wydaje się, że kiedykolwiek istniała ta bariera do pokonania. To ekranizacja sprawiła, że długo broniłam się przed "Samotnością w sieci", przed oryginałem. 

Teraz żałuję już tylko kolejności. Gdybym najpierw sięgnęła po książkę... Gdybym tylko spróbowała... Stało się jednak inaczej. Taki maleńki zbieg okoliczności. Tylko tyle... Aż tyle.

I właśnie to leży u podstaw "Samotności w sieci" – zbieg okoliczności. Gdyby nie jedna krótka wiadomość, gdyby nie bezosobowy Internet... Wszystko mogłoby być zupełnie inaczej. A może wcale by nie było? A przecież cytując głównego bohatera:
"Tylko dla przeżyć warto żyć!"[1]
Chwilę potem dodaje:
"I dla tego, aby móc je komuś potem opowiedzieć!"[2]

Co jednak począć, kiedy nikt nie słucha? Gdy nie ma nikogo, kto chciałby posłuchać? A co kiedy taką osobę odnajdziemy? Bardzo, bardzo daleko od nas – licząc w kilometrach, a jednak blisko, na wyciągnięcie ręki, na ekranie komputera, w sieci? Czy taki związek może być równie prawdziwy jak w realu? Czy warto pozostawić go w sferze wirtualnej? Czy próbować przenieść do prawdziwego życia? Co jest bezpieczne? A co słuszne?

ONA – dla nas czytelników – bezimienna. Kobieta o której wiemy bardzo niewiele. I niewiele się dowiadujemy. Mężatka niezbyt szczęśliwa w pięcioletnim  związku.

ON – Jakub. Mężczyzna z wieloma tytułami naukowymi. Zamknięty w sobie. Samotny. Jednak pod tą skorupą… Znajduje się wiele do odkrycia.

I powoli, przy okazji rozwijającej się znajomości internetowej, odkrywamy kolejne warstwy. Cierpienia, samotności, izolacji. Mężczyzna opowiada o sobie. Czasem bezpośrednio, czasem tylko przez pryzmat historii innych ludzi dowiadujemy się jakim człowiekiem jest Jakub. Kim był! Kim się stał! Co przeżył! Jaki pływ na niego mieli otaczający go ludzie!

Nie ma w "Samotności w sieci" tylko zdarzeń i uczuć. Są tu wyszarpane kawałki duszy. To ta ładniejsza część. Są też wybebeszone flaki, chociaż brak świeżych zwłok. Wylane wnętrzności najpełniej opowiadają nam historię. To swoista wiwisekcja ludzkiego wnętrza.

Słodycz jest naprawdę słodka, samotność – dojmująca, smutek – bezbrzeżny, rozpacz – zrozpaczona, miłość – w zasięgu ręki, a łzy są najprawdziwsze z prawdziwych. 

"Samotność w sieci" jest tak żywa, tak namacalna, że niemal można jej dosięgnąć, posmakować. Wiśniewski pisze o człowieku w sposób magiczny, a jednak najprostszy z prostych, rozkłada go na cząstki i przygląda się każdej z nich. Nie ma w nim jednak zimnego obserwatora. O nie! Delikatność z jaką zagląda w ludzką duszę świadczy o wielkiej sympatii dla przedstawianego bohatera. Pisze o niespodziewanie odnalezionej miłości, która może przyszła nie w porę – bez zadęcia, pretensjonalności czy ckliwości, za to z wielką wrażliwością.

Cały czas jednak zastanawiam się czy można słowami opowiedzieć o "Samotności w sieci"? Czy warto chociaż próbować?
I jest tylko jedna szczera odpowiedź... Nie można! Ją trzeba przeczytać. A właściwie jej trzeba dotknąć. Poznać. Ją trzeba przeżyć!

Na zakończenie ostrzegam, że książka jest tylko dla tych, którzy nie boją się czuć i przeżywać. Dla wszystkich, którzy nie boją się płakać!

_____________
[1]  Janusz Leon Wiśniewski „S@motność w sieci”, Epilog.
[2] tamże.